Perpektywa Naomi
- Lou! Gdzie jest Maggie? – zapytałam wchodząc do pokoju
Louisa.
- Yyy nie wiem? – odparł wychylając się zza szafy.
- No świetnie, czyli musze iść jej szukać – mruknęłam i
zamierzałam opuścić pokój Loui’ego
ale zatrzymał mnie
jego głos.
- Naomi? Poczekaj chwile – powiedział wstając i podchodząc w
moim kierunku.
- Hmm? – zapytałam ponownie przemierzając próg pokoju.
- Zmieniłaś się – wyszeptał zakładając niesforny kosmyk
włosów za moje ucho.
- Przestań.. – syknęłam i odsunęłam się od niego.
- Tęskniłem wiesz? – zapytał znów niebezpiecznie się do mnie
przybliżając.
- Ale ja nie. – rzuciłam oschle patrząc w jego oczy. Nim się
obejrzałam nasze usta złączyły się w słodkim pocałunku który trwałby dłużej
gdyby nie trzaśnięcie drzwiami mojego mieszkania co oznaczało, że Maggie
wróciła. Odskoczyłam od Lou jak oparzona i wybiegłam z pokoju.
- Magg! Mam Cię zabić? – wrzasnęłam mierzwiąc jej włosy.
- Przyprowadził mnie nie jaki Liam. – zaśmiała się i
poruszyła znacząco brwiami.
- Li? – zapytałam rozglądając się po pomieszczeniu gdy ktoś
zasłonił mi oczy dłońmi.
- Zgadnij kto to! – zaśmiał się mój przyjaciel z roku.
- Hmm.. No nie wiem.. Kim Kardashian? – zaśmiałam się
zarzucając swoje ręce na jego szyję.
- No już, będzie kicia bo mnie zadusisz – zarechotał i
postawił mnie na ziemi.
- Czym sobie zasłużyłam na twoją wizytę? – skrzyżowałam ręce
na piersi i patrzyłam w oczy Liasia.
- Miałem dać Ci notatki.. Ale.. – zaciął się.
- Ale ich zapomniałeś? – dokończyłam za niego i po chwili
wybuchliśmy śmiechem.
- Ty mnie za dobrze znasz. – pstryknął mnie w nos.
- No dobra, to chodźmy do salonu. – uśmiechnęłam się i
kazałam podążać za mną.
Na schodach zobaczyłam Louisa który patrzył się na mnie z
wyrzutem.
- Nie przedstawisz mnie? – zapytał schodząc na dół.
- Lou to Liam, Liam to Lou – uśmiechnęłam się sztucznie.
- Miło mi – powiedział Li podając mu dłoń.
- Tsa, mi też. – mruknął i zasiadł na kanapie. - Trochę
żenująca sytuacja mój były chłopak i mój przyjaciel. Razem, w jednym pokoju.
- Jasne już idę – odparłam i podążyłam za przyjaciółką.
- Ty, Liam? Coś się święci? – zapytała patrząc na mnie
porozumiewawczo.
- Chryste Maggie, ja nie mam czasu na facetów – zaśmiałam
się nerwowo.
- Mhmmmm, własnie widzę – rzuciła sarkastycznie.
Boże, jak mnie wkurza ta jej upierdliwość. Po dzisiejszym
incydencie z Lou mam totalnie gdzieś związki. Nie powiem gdy zobaczyłam go na
lotnisku coś poczułam.. Ale ja już zamknęłam ten rozdział w życiu.
- Przestań się tak na mnie patrzeć. Idź tam do nich bo się
pozabijają a ja zaraz przyjdę – sapnęłam i pobiegłam do swojego pokoju. Z
hukiem zamknęłam drzwi i osunęłam się po nich. Przeczesałam włosy ręką i
zagryzłam wargi aby powstrzymać łzy. Może to głupie ale wtedy kiedy Lou mnie
pocałował.. Poczułam się znowu komuś potrzebna. Ugh! Naomi ogarnij się! Nie
mogę, nie chce!
- Naomi? Wszystko ok? – usłyszałam głos Liama po drugiej
stronie drzwi.
- Tak Li, zaraz zejdę. – powiedziałam pociągając nosem.
- Ej mała, ty płaczesz? – zapytał wyraźnie przejęty. A ja
zaczęłam wyklinać się w duchu, że jestem tak cholernie niestabilna
emocjonalnie.
- Nie.. – mruknęłam wycierając łzę z policzka.
- Wpuścisz mnie czy mam wyważyć drzwi – zaśmiał się.
- Liam do cholery! Daj mi spokój dobra? – wrzasnęłam uderzając
pięścią w podłogę.
Usłyszałam tylko kroki co oznaczało, że zszedł na doł. Po
upływie trzech sekund usłyszałam trzaśnięcie drzwiami. Liam wyszedł. –
pomyślałam i podniosłam się z miejsca. To co teraz czułam: strach, smutek i
złość z nutką poczucia winy. Brawo Naomi, znowu coś zjebałaś! Gratuluje
głupoty. Nie, nie stop! Ja gadam sama do siebie. Coraz bardziej mi odpierdala.
Musiałam dać upust swoim emocjom. Zasiadłam do sztalugi i zaczęłam kreślić
różne wzory, figury z których powstawał portret kobiety z dzieckiem na rękach.
Z każdym machnięciem pędzla moja złość uchodziła zamieniając się w poczucie
winy którego tak bardzo nie cierpiałam. Bo tak jest zawsze, gdy wybuchnę a ja
przecież jestem oazą spokoju. Pierdolonym kurwa, zajebiście, wyciszonym kwiatem
lotosu, na zajebiście spokojnej tafli jebanego jeziora! No już, spokojnie
Naomi.. rzuciłam się na mój telefon i włączyłam odtwarzacz muzyczny. Muzyka
zawsze mnie uspokajała.. Gdy usłyszałam piosenkę „hope - who am i to say” z
moich oczu poleciały łzy. Postanowiłam zadzwonić do Liama i jakoś mu to
wytłumaczyć.. Weszłam w kontakty i zaczęłam szukać jego numeru, gdy w końcu go
odnalazłam wcisnęłam „zadzwoń” i przyłożyłam komórkę do ucha. Pierwszy sygnał,
trzeci, piąty. W końcu odebrał.
- Halo?
- Hej Li.. – powiedziałam skruszona.
- No cześć – odparł oschle.
Nabrałam powietrza i ze świstem je wypuściłam.
- Chciałabym Cię przeprosić miś.. – zaczęłam mówić ostrożnie
aby mój głos nie zadrżał.
- Naomi.. Ja nie mam teraz czasu... Proszę Cię nie dzwoń na
razie. Ja później zadzwonie ok? – zapytał tak oschle.. Zupełnie jak nie Liam..
- Dobrze.. – wyszeptałam po czym się rozłączyłam.
-Gratulacje, głupia. – skarciłam się w myślach.
- Naomi! Chodź na kolacje! – krzyknęła Maggie.
- Nie chce jeść! – odkrzyknęłam jej i schowałam głowe w
poduszkę.
- Chodź tu w tej chwili! – wrzasnęła.
- Dajcie mi święty spokój – jęknęłam nakrywając się kocem.
- Naomi? Co się stało? – Usłyszałam zachrypnięty głos Louie,
który bez zaproszenia wszedł do mojego pokoju.
- Nie nauczyli Cię, ze bez pukania się nie wchodzi? –
warknęłam.
Poczułam jak siada na łóżku i smyra moje plecy.
- Lou, proszę Cię idź stąd potrzebuje samotności. –
wyszeptałam.
- Dobranoc – powiedział całując mnie w policzek i wyszedł.
To jakieś jajca? Paradoks chyba kurwa ja nie wiem. Mam dość
dzisiejszego dnia..
Perspektywa Maggie
-Błagam co? Już 7:30?!-
Krzyknęłam przerażona patrząc na zegarek. Sięgnęłam po pierwsze lepsze
ubranie z szafki i pobiegłam do łazienki. Zimny prysznic, tego mi było trzeba
by dobrze rozpocząć dzień. – Maggie nie masz czasu. – pomyślałam. Kurwa jak
zwykle wszystko na styk. Na twarz nałożyłam krem maskujący, jasny cień do
powiek i przejechałam delikatnie eyelinerem po powiekach, gdy stwierdziłam że
jestem gotowa szybko pobiegłam w strone samochodu LouLou.
-Ej księżniczko, bluzka na odwrót. – Zaśmiał się mój brat.
-Jezus, zakryj mnie. – Zaśmiałam się i szybko przełożyłam
bluzkę na swoje odpowiednie miejsce.
-Gotowa na nową szkołę?
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhtorQboX_TCWxLEDAcBcPsWrXdxaNXE1uWB9TK7m0mEOXOGpZJp7qEjyrip1J_DRB-aloJQIJ8lvpOTBImczouexkg1QNlFA6wtc3u3pnu4ODZO2bkOnma3mhhTbKnOpEqRSd9YtKekPH4/s200/tumblr_m8i0u9fnp21rcngc0o2_500.gif)
-L...L...Louis?
P..Pójdziesz ze mną?
-Młoda.. nie wygłupiaj się. – Poklepał mnie pokrzepiająco po
plecach, dasz sobie radę. Jesteś silna pamiętaj a teraz spadaj bo mam coś do
załatwienia.
-Dzięki za wsparcie kurwa. – Wysiadłam z auta i skierowałam
się w stronę drzwi głównych.
-Ja pierdole, jakie tu lamusy. – szepnęłam i ruszyłam w
stronę chyba jedynej wolnej szafki, schowałam tam torbę i zakluczyłam swoją
„komnatę tajemnic”.
-„Maggie Craig proszona do gabinetu dyrektora” – ja
pierdole. Zrobiłam coś jak spałam czy jak? Wkradłam się tu i zabrałam wszystkie
papiery toaletowe? Eh.. smutny jest los kopciuszka – wyszeptałam i ruszyłam w
stronę gabinetu dyrektora lub dyrektorki. Zanim weszłam zapukałam w drzwi a gdy
usłyszałam ciche „proszę” przekroczyłam jaskinie smoka.
-Dzień dobry. Wzywała mnie pani? – powiedziałam ledwie
słyszalnie.
-Tak, proszę usiądź. – Zoe, bo tak miała napisane na
plakietce wskazała miejsce naprzeciwko jej biurka. – A więc.. – chrząknęła.
–wiem że jestes nowa w tym miejscu i wiem że będzie Ci się tu trudno
zaklimatyzować..
-Może pani przejść do rzeczy? – pośpieszyłam tą idiotyczną
sytuacje.
-No więc przydzieliłam Ci dziewczynę z twojej nowej klasy
Julie, która oprowadzi Cię po szkole i pomoże Ci się tu zaaklimatyzować.. oraz
słyszałam, że miałaś zagrożenie z fizyki. Więc Julie spróbuje Ci również z nią
pomóc.
-Przepraszam? Przydzieliła mi pani jakąś dziewczynę i co mam
ją śledzić i podążać za nią jak wrzód na dupie?
-Panno Craig.
-Przepraszam, no nic gdzie jest owa Julie? Zaczęłam
rozglądać się za po siedzibie pani dyrektor w poszukiwaniu tej dziewczyny,
nagle usłyszałam huk zza moich pleców i wielki pisk.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhwt1jeEnLB9INQYv73vqNHD2UODdIorznSt1pGlUcIcfol6JV5_wNIZRw-Iggx74wTdD3njz1ZeN91pmYbzTINzrGfwqovhwZm9MksO9SUl1_gXUPojP_xAa1C1TUFfhpyKcRJ2FwvQ3S1/s200/tumblr_mism92amHv1s5y7t2o1_500.gif)
-no pięknie. – syknęłam w myślach – napierdala jak jakaś
katarynka.
-Okej. To może zaprowadzisz mnie do klasy?
- chodź! – Krzyknęła i pociągnęła mnie energicznie za ramię.
– ja pierdole.. miałam rację w tej szkole nie ma nikogo normalnego. –
pomyślałam.
-Klasa numer 12 to nasza klasa! Wiesz wydaje mi się że numer
dwanaście jest magiczną liczbą bo pomyśl 1+2 daje trzy. Trzy jest bardzo fajną
nieparzystą liczbą. mmm moja ulubiona.
-Julie? Ty przypadkiem nie jesteś blondynką? – Zaśmiałam
się.
-Nie.. skąd ten pomysł? Chociaż w sumie jak byłam mała to
byłam słodką blondyneczką! Jak do mnie wpadniesz pokaże Ci moje zdjęcia
rodzinne. Byłam taka słodka! – Pisnęła z podekscytowania.
-Przepraszam.. ale powiesz mi może gdzie jest damska
łazienka?
-Wiesz dzielimy łazienkę z chłopakami więc jest to łazienka
damsko-męska. Prosto drzwi po prawej. Będę czekać.
-A ja nie. – wyszeptałam i podążyłam w stronę
„damsko-męskiej” łazienki. – boże co za idiotka. może jeszcze mam z nią
siedzieć w jednej ławce? Za mała ściana żeby walnąć mocnego barana. – po tych
słowach mocno uderzyłam głową w szybę.
-Widzę że poznałaś Julie. – Ktoś zarechotał za moimi
plecami. – Odwróciłam się i zobaczyłam uśmiechniętego blondynka z dość dużymi
czarnymi odrostami. Moje serce zabiło dwa razy szybciej a policzki przybrały
kolor dorodnego buraka. Cholera jak zwyklę musze się zarumienić. Ale ugh.. on
jest cholernie przystojny i te jego oczy.. piękne błękitne oczy. Maggie, opanuj
się i opanuj tą sytuację.
-Skąd wiedziałeś? – Uśmiechnęłam
się, próbując zatuszować swojego
rumieńca.
-Uwierz, tez tak zareagowałem.
Mimo wszystko jeśli poznasz ją bliżej wydaje się fajna. Tak pozatym Niall
jestem. – Uśmiechnął się i wyciągnął do przodu swoją rękę.
-A ja Maggie, nowa. –
Odpowiedziałam i uścisnęłam jego dłoń. – Przepraszam ale już musze lecieć na
lekcję i do kochanej Julie.. ulubienicy liczby 3. – Zaśmiałam się i pobiegłam w
stronę swojej klasy.
*--*
Godzina 15:00
Wkońcu, dzwonek kończący moje
dzisiejsze lekcje, szybko spakowałam swoje rzeczy do plecaka i wybiegłam z sali
zajęć, pożegnałam się z Julie, która nie była taka zła jak ją malowali. Niall
miał rację, Jul jest słodką miłą i przesympatyczną osóbką. Miałam już wychodzić
przed teren szkoły, gdy nagle ktoś zatorował mi przejście.
-Przepraszam czy mógłbyś zejść? –
Spytałam grzecznie. – Jezus złaź! – Krzyknęłam próbując go wyminąć.
-O jaka niegrzeczna sunia nam się
trafiła. – zagwizdał jeden z nich - stawiam dychę, że był to jeden z drużyny
sportowej.
- Nie wiesz, że dziewczyna nie
jest suką? – Odezwał się głos zza moich pleców, lecz nie mogłam obejrzeć się za
siebie, gdyż te ciemne masy otoczyły mnie tworząc koło
-Pedał idzie bronić swoje suki. – Żachnęła się jakaś łysa pała.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiRmPpM-z68l4_7ux2WvcTGz-rvQtRc2TAHisEsqnjaejjwBraoCl57UTOo6Yar6jAh6o3VSIeVkPw2NqrSf-nPG7SUXNr1me4Oj-f4tk2QMbyPyT2vLqj08Pds3dFqU87hfj3AfscgDNth/s200/tumblr_mc1z63cRMJ1ro258io1_500_zpsbe0a9aeb.gif)
- Ej mała nic Ci nie jest?
–Spytał delikatnie chłopak, który wcześniej próbował mnie bronić. Dopiero teraz
mogłam przyjrzeć się jego twarzy, malinowe pełne usta, dość niewymiarowy nos,
zielone oczy, burza loków na głowie. Na pewno dziewczyny za nim szaleją –
pomyślałam.
-ej nic ci nie jest? – Ponowił
pytanie.
-Oprócz tego że dostałam
porządnie w ryj to naprawdę nic się nie stało. – Odpowiedziałam ironiczcnie.
-Dobra, to teraz powiedz mi gdzie
jest twój brat?
- Skąd wiesz, że mam brata?
-Julie. – Odpowiedział.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh6UyOOMqkwtyHOTRp3_RWPYGs7ShfapMIT1WjD2niRQlWBL4clQLiqD9fRUYeYiIu0y3RAkf0WDB41RH7IT9YEKX_NQZyQPtkuPmc8d3M3xBJafNBEcRKB8Z1b_bHvOm6O2X6i_8gmFB9D/s200/tumblr_mju36f2Eey1rwh1hxo1_250.gif)
-Jezus maria co jej jest? –
Pisnął mój brat.
-Ogarnij spodnie LouLou
–Zaśmiałam się.
-Drużyna sportowa znalazła sobie
nową zabawkę. – Syknął Curly.
- A ty jak bohater ją uratowałeś?
- Louis popatrzył na niego z góry na dół i mogę wam przysiąc że jego kutas
poruszył się.. BOŻE CO? MÓJ BRACISZEK JEST GEJEM?!
-Można tak powiedzieć, a jeśli chcesz się odwdzięczyć to daj mi swój
numer telefonu, seksowny starszy bracie panny Maggie.---------------------
I jest nowy beznadziejny rozdział. Serio nic mi się w nim nie podoba. Nawet nie wiem czemu czytacie moje wypociny. Ale naprawdę jest to miłe :> / Alex